Jak ?Negative SEO? wygląda obecnie? Czy to tylko mit, czy istnieje naprawdę? Po czym możemy rozpoznać, że staliśmy się ofiarami negatywnego SEO oraz jak możemy z tym walczyć? To najistotniejsze pytania z jakimi spotkałem się w ciągu ostatnich kilku miesięcy. W tym artykule podzielę się znanymi i ogólnodostępnymi metodami, opiszę przypadek z którym osobiście się spotkałem podczas mojej pracy oraz przedstawię receptę na rozwiązanie powyższego problemu.
1. Odpowiedzmy sobie na pierwsze postawione pytanie: ?Jak to się wszystko zaczyna??
2. Jakie działania należy podjąć?
3. Jak radzić sobie z dużą ilością linków?
4. Co zrobić ze szkodliwymi linkami?
5. Czy to już wszystko?
6. Podsumowanie.
Odpowiedzmy sobie na pierwsze podstawowe pytanie: ?Jak to się wszystko zaczyna??
Najczęściej mamy do czynienia z jedną z dwóch poniższych sytuacji.
Pierwsza z nich to bezpośredni maila od ?spamera?, w którym dowiadujemy się, że jeśli nie zapłacimy określonej sumy ? to nasza strona zostanie zasypana tysiącami linków pochodzących z unikalnych spamowych domen. Wymuszona płatność to zazwyczaj około kilkaset dolarów, jednak spotkałem się z przypadkiem, kiedy szantażysta zażądał ponad dwa tysiące dolarów w zamian za odstąpienie od negatywnego SEO w stosunku do strony klienta.
Drugą możliwością jest to, gdy nienaturalny przyrost linków do naszej domeny odbywa się za naszymi plecami i nikt nas nie informuje o swoich nieetycznych działaniach. W tym przypadku nie wiemy, że ktoś atakuje naszą stronę aż do momentu, w którym sami nie sprawdzimy profilu linków kierujących do strony, bądź co gorsza otrzymamy powiadomienie ze strony Google odnośnie nienaturalnych linków kierujących do naszej domeny.
Negatywnym SEO oraz atakowaniem stron na inne sposoby zajmują się zazwyczaj ?wolni strzelcy?, których celem jest zastraszenie twojej osoby oraz szybki łatwy zysk. Metoda ta jest najczęściej mechanizmem twojej konkurencji, która zleca powyższe działania mające na celu obniżyć rankingi w wyszukiwarce Google dla twojej domeny.
Jakie działania należy podjąć?
Z chwilą otrzymania maila z pogróżkami lub odkrycia, że z naszą stroną coś jest nie tak, musimy rozpocząć uważne śledzenie wszystkich nowo powstających linków kierujących do niej. Najprostszym sposobem na uzyskanie naszych ?backlinków? jest użycie Narzędzia Google dla webmasterów (Google Webmaster Tools) z którego to w łatwy i prosty sposób możemy je wyeksportować (pamiętaj: te linki są zazwyczaj tylko przykładami linków, które są najistotniejsze dla Google i nie są to wszystkie linki kierujące do Twojej strony). Kolejny krok to zrobienie pełnego audytu linków kierujących do naszej strony (jeśli nie jest ich zbyt wiele, Excel powinien wystarczyć).
By dowiedzieć się w jaki sposób uzyskać większą ilości backlinków z Google WMT, zachęcam do przeczytania artykułu: http://www.linkresearchtools.com/case-studies/get-more-links-google-webmaster-tools-gwt/
Jeśli ilości otrzymanych backlinków z Google WMT jest dla nas niewystarczająca i chcemy przeanalizować więcej danych, to możemy do tego celu użyć dodatkowych narządzi jak np. Link Research Tools – raport DTOX (przyjmuje również dane z Google WMT) oraz Ahrefs lub Majesticseo (oba narzędzia są bardzo pomocną bazą danych przy wyszukiwaniu nowych linków). Dodatkowo, jeśli posiadamy jakieś powtarzające się i charakterystyczne sposoby linkowania (np. powielane ?footprinty?) możemy również skorzystać z narzędzia jakim jest ScrapeBox i wykrzesać jeszcze trochę dodatkowych informacji. Polecam ciekawy artykuł autorstwa Łukasza Rogali, opisujący jak w pełni to narzędzie wykorzystać: http://www.elephate.co/guide-white-hat-seo-scrapebox/
Jak radzić sobie z dużą ilością linków?
Jeśli po zakończonym Audycie okazuje się że ilość nienaturalnych linków jest niewielka, wówczas możemy odetchnąć z ulgą. Jeśli jednak okazuje się że przybyło ich setki lub tysiące, powinniśmy niezwłocznie zainteresować się zaistniałą sytuacją. Przeglądanie setek lub tysięcy potencjalnych ?spamowych? linków jest zazwyczaj czasochłonne i irytujące gdyż przy bardzo dużej ich ilości istnieje spore prawdopodobieństwo pomyłki. Dlatego o wiele lepszym wyjściem z tej sytuacji jest scalenie wszystkich wcześniej pozyskanych linków, zdeduplikowanie ich za pomocą Scrapebox’a, zaaplikowanie do Link Reasearch Tools Detox i uruchomienie raportu. To naprawdę szybki i wygodny sposób na zgromadzenie wszystkich linków w jednym miejscu. Dodatkowo po takim zabiegu mamy pełną kontrolę podczas ich ręcznego przeglądania, a ponadto możemy jeszcze dodać wcześniej utworzony plik disavow (jeśli takowy posiadamy).
Gdy raport jest już gotowy, możemy w nim sprawdzić pełen profil linków kierujących do naszej domeny wraz z wieloma parametrami dotyczącymi poszczególnych adresów URL. Przeglądając linki warto również posiłkować się dodatkowym toolem jak np. wtyczka Seoquake, która na pewno usprawni nasz audyt.
Wróćmy na chwilę do wygenerowanego raportu. Znaleźliśmy 2194 wszystkie linki kierujące do naszej domeny! Po wysłaniu szybkiego zapytania do mojego klienta, otrzymałem odpowiedź, że kiedy ostatnio sprawdzał profil linków, miał ich około dwieście. Dla niektórych bardzo dużych korporacji tak zawrotny przyrost linków mogłoby to być normalnym zjawiskiem, ale naszym przykładem jest średniej wielkości firma. Zaznaczył również ze żadnej kampanii link buildingowej na tak dużą skalę nie prowadził. Wobec powyższego, czy zrobił coś źle analizując linki ostatnim razem?
Otóż nie! Już po sprawdzeniu pierwszych stu linków wszystko okazało się jasne. Oberwaliśmy Negatywnym SEO, a strona została zasypana ogromną ilością linków z bardzo kiepskiej jakości domen. Doszedłem do tego, że ktoś z Indii pracował dla konkurencji mojego klienta i szkodził jego firmie. Ten ?Książe Blackhatu? stworzył całą masę spamiastych katalogów linkujących do naszej strony głównej.
Było ich tak wiele, że tylko około dwieście pięćdziesiąt naturalnych linków pozostało po audycie. Pięćdziesiąt nowych naturalnych linków jest nieadekwatne w stosunku do dwóch tysięcy nowych toksycznych linków, co nie napawa zbytnio optymizmem.
Co zrobić ze szkodliwymi linkami?
Po przygotowaniu zestawienia wszystkich toksycznych linków (w LTR wystarczy tylko kliknąć w opcje ?Google Disavow Links?) musimy zdecydować się na jedną z dwóch następujących możliwości.
Najprzyjaźniejszym działaniem, które jest rekomendowane przez Google, w celu zniesienia istniejącej już kary lub walki z nienaturalnymi linkami, jest próba ich usunięcia. Niestety, większość administratorów spamerskich domen chce zarobić dodatkowe pieniądze usuwając linki kierujące do naszych stron (nasz indyjski spammer w powyższym przykładzie katalogu również o tym informuje). Ponadto kampania usuwania linków wymaga dużo czasu i cierpliwości, wysyłania sporej ilości maili oraz nieustannego kontaktu mailowego z wszystkimi odbiorcami. Dokładając do tego problem nakłonienia kogokolwiek do udzielenia nam pomocy, otrzymujemy dość problematyczne zadanie do wykonania. Dlatego, jeśli nie jesteśmy w stanie zrealizować powyższej kampanii, musimy skorzystać z drugiej opcji jaką jest narzędzie Disavow Links Tool. Plik disavow możemy stworzyć ręcznie lub wygenerować z używanego przez nasz narzędzia(jeśli jest taka opcja). Sam plik powinien wyglądać tak, jak na poniższym obrazku.
Następnie wybieramy domenę, która została zaatakowana, ładujemy plik do Google Disavow Links Tool, przesyłamy i gotowe!
Po tej operacji wszystkie adresy URL poszczególnych linków lub całe domeny zawarte w pliku disavow nie będą brane pod uwagę przez narzędzia Google.
Czy to już wszystko?
I tak i nie. Nawet jeżeli wszystko wydaje się być już w porządku, nie oznacza to, że spamer nie planuje ponownie zaatakować. Może przecież wciąż tworzyć kolejne szkodliwe linki. Ze względu na możliwość powstawania dodatkowych linków sitewide, dobrze jest wykluczać wszystkie toksyczne linki na poziomie domeny głównej. W ten sposób Google z automatu nie będzie zliczać niektórych nowopowstałych nienaturalnych linków.
Pamiętaj, że teraz należy poświęcać większą uwagę sprawdzaniu profilu linków, a także przeprowadzać pełen audyt linków średnio raz w miesiącu (przynajmniej na początku). Dzięki temu będziesz wiedzieć jak szybko powstają nowe toksyczne linki i kiedy najlepiej je przeglądać. Podczas kolejnego audytu radzę usunąć stare, sprawdzone linki i zostawić tylko te nowe. By to zrobić możesz usunąć stare linki ręcznie, wykluczyć je za pomocą Scrapeboxa, lub użyć opcji ?Ignore? w Link Reasearch Tools (więcej informacji na temat tego sposobu znajdziesz tutaj: http://www.linkresearchtools.com/case-studies/link-building-evaluation/ ).
W przypadku wykrycia nowych, nienaturalnych backlinków, koniecznie zaktualizuj ostatni plik disavow i ponownie wyślij go do Google Disavow Links Tools, lub spróbuj usunąć je ręcznie we wspomniany wcześniej przeze mnie sposób.
Podsumowanie
Walka z negatywnym SEO nie jest łatwa. Pochłania wiele czasu i sprawia, że czujesz się jakbyś walczył z wiatrakami. Google nieustannie walczy z tym procederem, doskonaląc swoje algorytmy, które mają nas uchronić przed negatywnym SEO. Niestety nie do końca wydaje mi się że możemy się czuć się w obecnej chwili w 100% chronieni. W związku z tym najlepiej jest wziąć sprawy w swoje ręce i samemu stawić czoła szkodliwym linkom kierujący do naszej domeny.
W powyższym artykule nie chciałem skupiać się na wszystkich aspektach negatywnego SEO, takich jak ?hakowanie? lub inne działania spamowe, ale bardziej na własnych doświadczeniach i prawdziwym przykładzie, z jakim do tej pory miałem do czynienia. Jeżeli chciałbyś coś dodać, albo znasz inne sposoby walki z negatywnym SEO, proszę daj znać w komentarzu.
Ciekawe rzeczy, napisz mi czy sprawa szantażu dotyczy naszego polskiego podwórka czy to kwestia globalna ?
Sytuacja dotyczy rynku zagranicznego ale wydaje mi się że takie działania mogą mieć miejsce również w Polsce.
Ciekawi mnie czy ktoś się spotkał z takimi działaniami na Polskich stronach.
Ale zapytałeś bo nei widziałeś ? nie wiesz ? czy po prostu chciałeś linka w komenatrzu zostawić 😛
Czyli przeciętny przedsiębiorca posiadający stronę firmową, pozbawiony wiedzy nt. seo nie ma szans w obliczu negatywnego seo. Go home, Google, you’re drunk.
To jest rzeczywiście ciekawe, ja sam nigdy o tym nie pomyślałem. Jak to czytam to raz „gratuluję pomysłowości” dwa „podziwiam etykę pracy :)” nie wiem jak tak można!!!
Dobry artykuł, mam nadzieję że mnie to nigdy nie spotka, na razie chyba nie ma na to szans, bo moja strona jest malutka, ale za jakiś czas nigdy nie wiadomo. Do tego praktycznie codziennie sprawdzam linki, sam je z resztą zdobywam, lub mam kontrolę nad tymi zdobywanymi przez innych, więc jakby się coś działo, to powinienem to szybko wyłapać. Niestety, ja się tym zajmuję i interesuję, ale są tacy, którzy kompletnie nie mają o tym pojęcia, i mogą mieć problem, niby wydaje się, że to bardziej powinno dotyczyć dużych firm, gdzie są agencje za to odpowiedzialne, ale jak już nie raz czytałem, takie agencje często wykonują swoją pracę niż taki laik jak ja 😉
Pamiętajmy o tym ze duże koroopracje mają zazwyczaj dobrych prawników, przez co osoby zajmujące się takim procederem będą bardziej skłonne do atakowania mniejszych firm.
No tak, o tym nie pomyślałem, choć zleceniodawce pewnie ciężko wyśledzić, ale takie molochy, na pewno dadzą sobie radę. Czyli jak zawsze oberwą najmniejsze bądź średniej wielkości firmy 😉
Jako klient powiem tak: boję się wysłać zapytanie do firmy seo o pozycjonowanie mojej strony, bo bywa że w razie niezdecydowania się na nich, przywalają linkami i zafiltrowują stronę.
Chyba na forum pio ktoś o tym pisał.
Nie popadałbym w taką panikę. Mało kto ma czas na takie „karanie”.
Igor raczej tak jak powiedział Piotr, nikt nie będzie Ci robił negatywnego SEO po tym jak otrzyma od ciebie zapytanie, no chyba że będziesz konkurencją dla jego klienta. Aczkolwiek wybór agencji zajmującej się SEO powinien być zawsze bardzo świadomy.
cześć Łukasz,
napisałeś ciekawy i obszerny artykuł. Niestety problem z negatywnym SEO jest coraz głośniejszy dlatego warto wiedzieć jak sobie z tym radzić.
Pozdrawiam
Działania SEO coraz bardziej przypominają mi połączenie pola bitwy z wyścigiem szczurów. Całe szczęście, że G coraz większy nacisk kładzie na 'naturalne’ pozycjonowanie i 'organiczny’ przyrost linków. Gdyby nie znienawidzone przez wszystkich zmiany w algorytmach, mielibyśmy juz w sieci bardzo wyraźnie zarysowana oligarchie…
Winę za całe to zamieszanie musimy zrzucić na Google. Wielomiliardowa firma, nie potrafi odróżnić dobrych (aka. naturalnych) linków od tych złych i wszystko wrzuca do jednego wora. Ostateczną odpowiedzialność przerzucając na użytkowników.
Pominę milczeniem fakt, że niektórzy „pozycjonerzy” są w stanie uciekać się do takich działań negatywnego SEO. Jeśli byli by oni do namierzenia to sprawa w sądzie o nieuczciwą konkurencję wygrana w przedbiegach….
…mówie to bo mnie boli 🙂 i sam padłem ofiarą negatywnego SEO.
Winę należy zrzucić na pozycjonerów … a że przy okazji cierpi wizerunek Google… taka karma.
No tak, płaczem tutaj się nic nie osiągnie – trzeba zaciskać zęby i przeć do przodu … Jak to mówią pozycjoner, pozycjonerowi wilkiem …
#takabranza 🙂
Cieszmy się zatem ze w chwili obecnej negatywne SEO rozbija się w większości o budowanie nienaturalnych linków, które możemy w dość nieskomplikowany sposób „wytropić” i dodać do disavow, bez tego to dopiero byłby „Wild West” 🙂
Mam dwa pytania, które na razie są bez odpowiedzi po lekturze artykułu i komentarzy:
1. Ktoś wspomniał o prawnikach w dużych firmach. OK, ale co ten prawnik może? Czy jest paragraf na to, że ktoś gdzieś w Internecie umieszcza link do legalnie działającej strony, na legalnie działającej stronie, nie zawierającej treści, które prawo uważa za niestosowne lub których publikowania zakazuje?
2. Czy uprawianie negatywnego SEO w stosunku do stron konkurencji jest w ogóle opłacalne (czas, nakład pracy) czy to po prostu ulubione zajęcie frustratów, którzy akurat zupełnie przypadkowo trafili do branży SEO?
Ad.1 za linki nikt nie wsadzi do pierdla. Ale jeśli odkryjesz i udokumentujesz że to dana osoba mozesz go pociągnąć z tytułu działania na szkodę konkurencji. Ale wykrycie sprawcy jest praktycznie niemożliwe.
Ad.2 tak jest opłacalne. Jest tez sportem dla niektorych bo mając zasoby prawie to nic nie kosztuje… Frustraci też się wyżywają na konkurencyjnych firmach SEO (jestem tego dobrym przykłądem na kilku moich klientach).
Coraz częściej spotykam się z tym kiedy „konkurencja” linkuje prawdopodobnie z automatu. Najczęściej proceder ma miejsce w obleganych frazach. Straty są ogromne, ale google i tak nic nie pomoże…
Linki pochodzące z negatywnego SEO raczej zawsze są generowane w sposób automatyczny i mało kontrolowany, niestety Google za wiele tu nam nie pomoże i tematem musimy zająć się sami.
Przykra sprawa z tym negatywnym SEO. Zdaje mi się, że w przypadku trafienia na takiego „księcia Blackhatu”, albo gorzej króla lub cesarza, podjęcie skutecznych działań może okazać się „walką z wiatrakami”. Taki książe może posiadać kilka automatów i dostęp do świeżych list domen zasypanych spamem. W takim wypadku może okazać się, że po wykonaniu analizy i wrzuceniu powiedzmy 100 domen do pliku disavow, następnego dnia mamy już 200 kolejnych do zablokowania.
Niestety po wykryciu jakichkolwiek nieetycznych działań w stosunku do naszej domeny musimy trochę zainteresować się profilem linków i stale go monitorować. Osobiście mogę polecić rozwiązanie ze „stajni” linkresearchtools o nazwie Link Alerts które to przesyła nam mailowo informację nt. nowo pojawiających się backlinków dla zadanej przez nas domeny 🙂 Oczywiście nic nie jest idealne przez co polecam posiłkować się również innymi źródłami.
Niestety depozycjonowania to bardzo popularna praktyka, a jeśli ktoś się uprze może „uwalić” prawie każdą stronę. Pisze prawie każdą bo takie serwisy jak Onet czy Gazeta.pl nie ucierpią tak łatwo. Oczywiście przed tymi praktykami można się bronić systematycznie kontrolując linki jakie prowadza do naszych stron oraz w razie wykrycia nieuczciwych działań zgłoszenie ich do disavow tool.