Większość, a może wszyscy, twierdzi, że blasty to zbawienie przy pozycjonowaniu. Otóż tak różowo nie jest. Poniżej przykład domeny – blog uzupełniany na bieżąco treścią unikalną, średnio 2 artykuły na tydzień, witryna pod użytkownika z ofertami, domena 2-letnia.
Wykonano:
– małe linkowanie z własnego zaplecza
– dwa blasty w odstępie dwóch tygodni
– potem jedynie preclowanie
Efekt:
– witryna utrzymała się w top10 przez dokładnie 38 dni potem nastąpił „crash”
Poniżej wykres pozycji (z dnia 20 grudnia br – widac miesiąc grudzień) obrazujący całośc efektu.
W sumie można by sądzić, że zanim zaindeksuje sie 20 tysięcy profili to efekt „trzymania” się top10 powinien byc dłuższy. Ale tak nie było. Możliwe też, że na takie obsunięcie się w pozycjach miał efekt braku przyrostu linkow tematycznych.
To teraz pozostaje pytanie jak można z takiego filtra wyjść. Domena nie może osiągnąć pozycji wyższej niż 40? A jakby teraz dodawać sporo linków tematycznych z Polski to myślisz, że to by ją coś ruszyło do przodu?
Może to dlatego że domena na którą puściłeś blasta była słabo pod linkowana ? 🙂
Dziwne, mógłbyś opisać w osobnym wpisie sposób wyjścia z takiego filterka.
Sam pisałeś – „blasty trzeba umieć puszczać” 🙂
Pawel, z jakiego softu do sprawdzania pozycji korzystasz? Wlasny skrypt, czy gotowiec?
@Michał: stat4seo – jak na moje potrzeby w zuepłności wystarcza.