Ostatnimi czasy na kilku forach, portalach społecznościowych, rozgorzała dyskusja jak to kilka firm …
1. Pozycjonowanie opinii:
Firma X pozycjonuje wszystkie opinie o sobie pod frazę „firma opinie” i pochodne tylko po to, aby przeszukujący Internet uczestnicy nie natknęli się na negatywne opinie o jej samej.
2. Straszenie pozwami:
Jak tylko gdzieś w Internecie pojawi się negatywna opinia dotycząca firmy Y ta natychmiast wysyła pismo ostrzegawcze o możliwości wszczęcia postępowania w stosunku do właściciela witryny.
Teoretycznie można mieć niezły regulamin oraz zasłonić się Dyrektywą Unii Eropejskiej. Mozna podeprzeć się następującymi wytycznymi:
- http://prawo.vagla.pl/node/9168 – konkretnie Dyrektywa 2000/31/WE
oraz można zerknąc do: USTAWA z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną. (Dz. U. z dnia 9 września 2002 r.) – art 14. pkt 3.
Nie znam treści pism ale z autopsji wiem, że juz samo grożenie sądem podlega pod Kodeks Karny. Po takim pisemku zwrotnym kancelaria/firma drugie pismo przysyła już bardzo grzeczne 🙂
3. Pozyskiwanie danych:
Niestety polski NASK praktycznie każdemu, kto umiejętnie napisze do nich pismo, udostępnia dane prywatne abonentów domen. Jest to neibezpieczny proceder. Sam jestem „ofiarą” takiego postępowania. Jedna z kancelarii wystąpiła o moje dane do NASKu – ponoć miała w tym interes prawny. Po treści pism, ktore od nich otrzymałem wyszło, że takiego prawa nie mieli.
4. Pozytywne opinie w Google Maps
Od kilku miesięcy Google postawiło nacisk na wskazywanie wyników z mapką. Sporo firm pozycjonerskich wpisuje tam pozytywne opinie o samych sobie. Opinie te wpisują z reguły … sami pracownicy !!! A potem dziwimy się, że tyle pozytywnego „światła” jest o firmie Z … jak mrówka Z 😉
5. Sławetne „wypowiedzenie umowy”
Sprawa wypowiedzenia umowy w biznesie elektronicznym jest baaardzo śliska. Jak wspomniałem w jednym ze swoich artykułów, wysłanie listu poleconego lub za potwierdzeniem odbioru nie zawsze jest skuteczne – a w wielu przypadkach bezskuteczne. Wystarczy, że taki list zostanie odebrany po 2gim wezwaniu z Poczty a w tym czasie termin wypowiedzenia minął. A potem znajdujemy posty typu:
Mimo, iż wypowiedzieliśmy umowę we wskazanym terminie, wystawiają nam faktury. Bazują nad tym, iż decyduje moment otrzymania wypowiedzenia umowy a nie wysłania. Sprawa skończy się w sądzie, nie mamy zamiary im niczego płacić.
Na razie tyle w przekazie.
hehe, zgred widze ze dalem ci pomysl na artykul 😉 i bardzo dobrze, ciekawie napisany 😉
Długo przygotowywałeś się do tego bloga?
Bo sypiesz tematami …
W każdym razie dzięki za tą wiedzę w pigułce 🙂
Praktycznie 5-letnia wiedza … a pisanie jakoś mi wychodzi … całkiem nieźle.
No no, zgredzie! Jeszcze trochę i będziesz takim hmm… Zgredem świata SEO 😉 Pisz, pisz! Czuję, że szybko staniesz się rozpoznawalną marką w blogosferze. Na pewno nie tak znaną jak ja, ale jesteś na dobrej drodze 😀 (tak to był kiepski żart).
W kwestii tego, co piszesz w punkcie 3 – na twoim miejscu napisałbym w tej sprawie do GIODO, bo NASK tu polecial nieźle po bandzie. Swoją drogą w niektórych sytuacjahc to może być naprawdę niezbyt wesołe, bo teoretycznie ktokolwiek może napisać niby „kancelaryjne” pismo.
Ciekawe – odszukam pismo i spróbuję. Tym bardziej, że NASK nie załączył mi pisma kancelarii jako podstawy.
Widzę, że Zgred się rozpędził 😉
pewnie pozazdrościł Kominkowi wyprawy do usa i marzy mu się wycieczka do googla 🙂
Nikomu niczego nie zazdroszczę – nie mam takiej potrzeby.
Całkiem niezły pomysł na co-citation i brandowanie: nawalić na swój temat pozytywnych opinii i je potem linkować 🙂 Dzięki za pomysła 🙂